piątek, 15 października 2010

Krew przemienia świat

O co chodzi w nowej ewangelizacji? Czy to projekt jakiejś ekspansji? Plan rekonkwisty? Próba narzucenie manipulacją, lękiem lub siłą swoich religijnych przekonań?

Kilka dni temu Benedykt XVI zaskoczył uczestników Synodu dla Bliskiego Wschodu, wygłaszając improwizowane przemówienie. Mówił o bożkach współczesnego świata. Są nimi: 1) Wielkie mocarstwa, anonimowe kapitały, które nie służą człowiekowi, ale go zniewalają, dręczą i mordują. 2) Ideologia terroryzmu, czyli przemoc dokonywana pozornie w imię Boga. 3) Narkotyki, które „jak żarłoczne zwierzę wyciąga ręce na wszystkie strony świata i niszczy” człowieka. 4) Styl życia, propagowany przez opinię publiczną, który uderza w małżeństwo.

Te fałszywe bożki niszczą człowieka. Należy je – cytując papieża - „zdemaskować”, i „pozbawić mocy”. Trzeba je strącić z piedestału, by dokonał się „proces przemiany świata”: od „upadku bożków” do poznania prawdziwego Boga.

Proces przemiany. Od bożków do Boga. O to chodzi w ewangelizacji.

Jak tego dokonać? - To krew męczenników, ból, krzyk Matki Kościoła sprawia, że bożki tracą moc, upadają i w ten sposób przemienia świat. – odpowiada papież. I dodaje: - Ów upadek, to nie tylko poznanie, że nie są Bogiem, to proces transformacji świata, za cenę krwi, za cenę cierpienia świadków Chrystusa.

Jeśli prawdą jest to, co mówi Benedykt, a wezwanie do nowa ewangelizacja Zachodu nie pozostanie tylko „pobożnym życzeniem”, nie zabraknie męczenników. Tych, którzy głęboko doświadczyli Boga i owocnie głoszą Jego Słowo. Tych, których prosta wiara jest mądrością i siłą Kościoła. Tych, którzy są gotowi zapłacić najwyższą cenę. Których krew przemienia świat. Jest ostatecznym argumentem. Chrystianizuje.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz