niedziela, 28 listopada 2010

Shock Benedykta

Podobno wybór kard. Ratzingera na papieża miał być „wielkim szokiem” dla Amerykanów. No cóż, nie tylko Amerykanów zaskoczył, ale i samego Wybranego. Benedykt XVI mówi o tym w najnowszej książce „Światłość Świata”: decyzję kardynałów przyjął jako „prawdziwy shock”, była jak „spadająca gilotyna”.

Watykanista Luigi Accattoli zachęca by potraktować książkę jako „wizytę z przewodnikiem po papieskim laboratorium Benedykta XVI i życiowym świecie Józefa Ratzingera”.

Jeśli chodzi o słowa o prezerwatywie, najlepszy tekst jaki znalazłem, opublikował Massimo Introvigne pod wymownym tytułem: „Papież, prezerwatywa i imbecyle”.

W temacie książki narazie nic więcej nie napisze. Zamknął mi usta jeden z włoskich dziennikarzy, który podczas prezentacji wywiadu - rzeki powiedział: „Po raz pierwszy w mojej pracy dziennikarskiej zdarza mi się, że papież mówi prościej niż ci, którzy go komentują”.

niedziela, 14 listopada 2010

Polowanie na chrześcijan

Dzień Solidarności z Kościołem Prześladowanym otwiera nam oczy na „chrześcijan niewidzialnych”, jak ich nazwał przed kilkoma dniami Angelo Panebianco na łamach Corriere della Sera.

W artykule, który o dziwo ukazał się jako „wstępniak” największego włoskiego dziennika, Panebianco przypomina, że od Indonezji do Indii, od Bliskiego Wschodu po Afrykę Subsaharyjską trwa polowanie na wyznawców Chrystusa. Choć wspólnoty chrześcijańskie są tam obecne od czasów, gdy nie było jeszcze islamu, jednak przez wielu muzułmanów są uważane za obce, kojarzone ze światem zachodnim, traktowane jak jego piątą kolumnę. Dlatego - jak zauważa włoski dziennikarz - każdy zamordowany chrześcijanin to nie tylko wyeliminowany „niewierny”, ale także „cios zadany znienawidzonym ludziom Zachodu”.

A Zachód milczy. Udaje, że nie widzi albo nie rozumie. Z założonymi rekami zdaje się mówić, że nic wielkiego się nie stało.

Bierność jest odpowiedzią. Jest gestem przyzwolenia. Znakiem że można posunąć się dalej, można bezkarnie rozlewać niewinną krew. Ta bierność „służy kręcącym się po świecie fanatykom do wydania oceny na nasz temat” i „może skłonić ich do uznania, że jesteśmy słabi i chylący się ku upadkowi” - ostrzega Panebianco.

Zawstydzający jest – jak myślę – nie tyle fakt, że inni uznają nas za słabych i upadających, ale to, że milcząca bierność obnaża, iż tacy naprawdę jesteśmy.

***
Wczoraj otrzymałem mail od Samera, Irakijczyka, którego opisałem niedawno na łamach GN. Napisał: „mój brat ze swoją rodziną nie przebywa już w Iraku. Zostawił wszystko i uciekł po ostatnich wydarzeniach w Iraku, o których zapewne słyszałeś”. I zakończył: „módlmy się intensywnie, za wszystkich chrześcijan prześladowanych na świecie”.

środa, 10 listopada 2010

Wystarczy się rozejrzeć



Zastanawiam się skąd niektórzy biorę pomysły na „reformowanie” Kościoła?

Dla przykładu. Tomasz Bielecki w artykule „Papież karci Hiszpanię” pisze: „Benedykt XVI odrzuca apele umiarkowanych katolików na Zachodzie, by Kościół dla zachowania swej wiarygodności ponownie rozważył miejsce kobiet czy też ocenę in vitro, rozwodów, homoseksualizmu”. I zaraz dodaje: „Nauczanie Kościoła wywołuje też coraz większy opór w Hiszpanii, gdzie do katolicyzmu przyznaje się już tylko 76 proc. ludzi, a zaledwie 15 proc. regularnie praktykuje.”

Panie Tomaszu, na prawdę nie potrzeba wiary, by wykazać, że obniżenie wymagań moralnych nie „uzdrowi” Kościoła. To „lekarstwo” jest po prostu nieskuteczne. By to dostrzec, nie potrzeba argumentów z Pisma. Wystarczy rozejrzeć się dookoła. Nasi bracia anglikanie już „rozważyli” miejsce kobiet w swej wspólnocie, już „ocenili” rozwody i homoseksualizm. I nie widać, by wierni walili do nich drzwiami i oknami.

środa, 3 listopada 2010

Kościół w Iraku

W ostatnim numerze „Gościa Niedzielnego” opublikowałem artykuł „Wrócić mimo wszystko” o irakijskim księdzu Samerze, a właściwie o sytuacji chrześcijan w Iraku.

Pisałem go w kontekście Synodu Biskupów n.t. Bliskiego Wschodu. Rzeź katolików w bagdackiej świątyni w ostatnią niedzielę, nadała mu dodatkowej aktualności.